-->

Skra Częstochowa awansowała do Fortuna 1. Ligi!

Udostępnij :
ajn-niedbala

To co przed sezonem wydawało się totalnie niewiarygodne stało się faktem. Piłkarze Skry Częstochowa postawili kropkę nad „i” wygrywając w sobotę (19.06) finał baraży o awans do pierwszej ligi z KKS-em Kalisz 3:0 i sezon 2021/2022 spędzą na zapleczu ekstraklasy. Skra na tym poziomie rywalizacji występowała ostatnio… 69 lat temu! Odkąd jestem w Skrze to […]

To co przed sezonem wydawało się totalnie niewiarygodne stało się faktem. Piłkarze Skry Częstochowa postawili kropkę nad „i” wygrywając w sobotę (19.06) finał baraży o awans do pierwszej ligi z KKS-em Kalisz 3:0 i sezon 2021/2022 spędzą na zapleczu ekstraklasy. Skra na tym poziomie rywalizacji występowała ostatnio… 69 lat temu! Odkąd jestem w Skrze to już piąty awans. Od A klasy doszliśmy do pierwszej ligi, czujemy się jakbyśmy byli w piłkarskim raju – powiedział po meczu wzruszony wiceprezes Piotr Wierzbicki. Mecz o wszystko od pierwszych minut nie zawodził obserwatorów. Pierwsi zaatakowali kaliszanie, ale to Skra cieszyła się z szybko zdobytej bramki. W 13. minucie Daniel Pietraszkiewicz niczym w półfinałowym barażu w Chojnicach ruszył rajdem lewą stroną, wpadł w pole karne i tym razem wystawił piłkę lepiej ustawionemu Lucjanowi Klisiewiczowi. Młodemu napastnikowi Skry nie pozostało nic innego jak dostawić nogę i pokonać nie najlepiej dysponowanego golkipera KKS-u. Później to trafienie ostatecznie zostało zapisane jako samobójcza bramka Filipa Kendzi. Ładną akcję częstochowianie przeprowadzili również 10 minut później. Tym razem prawą stroną przedarł się Kamil Wojtyra, podał do Klisiewicza, ale ten był w bardzo trudnej pozycji i uderzył za lekko. Z biegiem czasu coraz groźniej napierali gospodarze. W 28. minucie Skrę uratował Mikołaj Biegański broniąc w sytuacji sam na sam z liderem kaliszan Benitezem Gordillo. Hiszpan sześć minut później ponownie wpadł w pole karne, wszystko na szczęście skończyło się uderzeniem nad poprzeczką. Później miejscowi jeszcze kilka razy nękali defensywę Skry. Obiektywnie przyznać trzeba, że w kilku sytuacjach drużyna częstochowska naprawdę miała wiele szczęścia, ale do końca pierwszej odsłony udało się dotrwać z czystym kontem. Tak jak można było się spodziewać, piłkarze z Kalisza zaatakowali od początku drugiej połowy ze zdwojoną siłą, ale to Skra w 51. minucie mogła podwyższyć prowadzenie. Grający świetne spotkanie Daniel Pietraszkiewicz znalazł podaniem w polu karnym Maćka Kazimierowicza, ten uderzył i bramkarz KKS- u musiał ratować się wybiciem piłki na korner. W 65. minucie był już jednak bezradny i musiał drugi raz tego dnia wyciągać piłkę z siatki. Maciek Kazimierowicz opanował piłkę w polu karnym, ułożył sobie na prawą nogę i przelobował Michała Molendę. – Radek Gołębiowski znalazł mnie w polu karnym zagraniem za plecy obrońców, trenowaliśmy takie wbiegnięcie z drugiej linii na treningach i wyszło to dziś idealnie. Brawa za tę bramkę należą się też Radkowi – opisywał po spotkaniu uradowany „Kazik”. W 81. minucie Skra dobiła rywali wzorowo rozwiązując jeden z kontrataków. Piotrek Nocoń w polu karnym podał do Dawida Niedbały, a ten zadał kaliszanom trzeci cios! Pięć minut później KKS miał jeszcze rzut karny, ale nawet w tej sytuacji górą był Biegański. – Wygraliśmy sercem i zaangażowaniem. Dawid Niedbała, który ustalił wynik meczu jest z nami od żaka, kiedy do nas przyszedł nie było dla niego odpowiedniej grupy wiekowej, a dziś dokonał takiej rzeczy – komentował na gorąco w Kaliszu wiceprezes Piotr Wierzbicki. – To co zrobiliśmy było tylko w sferze marzeń. Ten mecz w Kaliszu przejdzie do historii. Jako zespół chłopaków, którzy mają serce, zaangażowanie dokonaliśmy wręcz niemożliwego. Piłka nożna lubi takie historie kopciuszków. Byliśmy skuteczniejsi i dlatego wygraliśmy. Przed meczem mówiliśmy w szatni, że jeśli będziemy grać w piłkę, jeśli zostawimy serce to wygramy. Drużyna wszystkie założenia taktyczne wypełniła w 100 procentach. W tym sezonie przejechaliśmy na mecze prawie 13 tysięcy kilometrów, ten sukces dedykujemy naszym rodzinom, bo ich kosztuje to brak czasu z nami – podsumował uradowany trener Konrad Gerega. – Każdy w naszej drużynie jest dziś bohaterem, nawet ci którzy grali mniej. W ostatnim czasie fizycznie czułem się bardzo dobrze, trenerzy zaufali mi w decydujących meczach. Czułem podświadomie, że dostajemy od losu szanse, którą musimy wykorzystać. Nasza drużyna jest kolektywem, który potrafi cierpieć. Było ciężko zarówno w Chojnicach, jak i w Kaliszu, ale ten sukces wynagrodził nam to wszystko – dodał Maciek Kazimierowicz. Obecny sezon jest pasmem ogromnych sukcesów Skry, jak i całej częstochowskiej piłki. Kilka tygodni wcześniej do pierwszej ligi awansowała żeńska drużyna z ulicy Loretańskiej. Sobotni sukces pierwszej drużyny smakuje tym bardziej, że został wywalczony w parze z wygraniem klasyfikacji Pro Junior System. Skra udowodniła, że można zdecydowanie stawiać na młodzież i osiągnąć sukces sportowy. Przed drużyną teraz ogromne wyzwanie organizacyjne, aby za kilka tygodni być gotowym do gry na zapleczu ekstraklasy. Domowe spotkania Skra najprawdopodobniej rozgrywać będzie na Rakowie, ponieważ obiekt przy Loretańskiej nie spełnia wymogów tej klasy rozgrywkowej. KKS Kalisz – Skra Częstochowa 0:3 (0:1) 0-1 Lucjan Klisiewicz 13’ asysta Pietraszkiewicz 0-2 Maciej Kazimierowicz 65’ 0-3 Dawid Niedbała 81’ asysta Nocoń KKS: Molenda, Gawlik, Maćczak (Majewski), Borecki, Kendzia, Hołota, Gordillo Benitez, Radzewicz, Łuszkiewicz (Kamiński Ż), Putno (Mickevics), Zawistowski (Mączyński) Skra: Biegański, Brusiło, Sadowski, Holik, Napora, Nocoń, Kazimierowicz (Warnecki), Pietraszkiewicz (Niedbała), Noiszewski, Klisiewicz (Gołębiowski), Wojtyra (Milasius) Źródło: Mariusz Rajek / Biuro Prasowe Skry / Foto: Natanael Brewczyński
REKLAMA
REKLAMA