-->

A pamiętasz jak…? Legia – Raków, 03.08.1996

Udostępnij :

Raków Częstochowa : Sezon 1995/96 Raków zakończył na 8. miejscu. Ścisk w tabeli końcowej był dosyć spory. Gdyby nie porażki z ŁKS-em i Lechią w ostatnich kolejkach być może udałoby się uplasować tuż za podium. Mimo wszystko kibice mogli podchodzić z optymizmem do następnych rozgrywek. Kampania 1997/98 nie zaczęła się jednak po myśli podopiecznych trenera […]

Raków Częstochowa :

Sezon 1995/96 Raków zakończył na 8. miejscu. Ścisk w tabeli końcowej był dosyć spory. Gdyby nie porażki z ŁKS-em i Lechią w ostatnich kolejkach być może udałoby się uplasować tuż za podium. Mimo wszystko kibice mogli podchodzić z optymizmem do następnych rozgrywek.

Kampania 1997/98 nie zaczęła się jednak po myśli podopiecznych trenera Gottharda Kokotta. Czerwono-Niebiescy zmagania w I lidze rozpoczęli od wyjazdowego pojedynku z GKS-em Katowice. Trójkolorowi wykonali swoje zadanie zgodnie z planem i wygrali z nami 2:1. Tydzień później podejmowaliśmy przy Limanowskiego Amicę Wronki, która podobnie jak my w 1. kolejce uznała wyższość rywala. Obie drużyny chciały się odkuć po inauguracyjnych niepowodzeniach. Niestety sztuka ta powiodła się ekipie z województwa wielkopolskiego. Przegraliśmy 0:1 po trafieniu Artura Bugaja.

 

A przed nami był wyjazd do Warszawy na mecz z bardzo niewygodnym przeciwnikiem. Z Legią, z którą jeszcze nigdy w historii nie udało nam się wygrać. Zdarzyło się, że kiedyś był remis, zdarzyła się też tylko jednobramkowa porażka, ale finalnie zawsze czegoś brakowało, by z murawy schodzić w pełni szczęścia. Tym razem miało się udać.

 

Trener Kokott po dwóch spotkaniach bez punktu dokonał kilku korekt w składzie. Po części były one wymuszone urazami. Z podstawowej jedenastki wypadli Witold Gwiździel, Jacek Krzynówek i Tomasz Więckowski. W ich miejsce pojawili się Artur Kowalski, Andrzej Dziedzic i Jacek Magiera. Mistrz Europy w kategorii wiekowej U-16 z 1993 roku rozpoczął strzelanie tego dnia. Wojskowi trochę zapędzili się w ataku na naszą bramkę i stworzyli częstochowianom idealną okazję do kontrataku, który został wzorowo przeprowadzony i zakończony uderzeniem wówczas 19-letniego Magiery. Był to dla niego pierwszy i ostatni gol w czerwono-niebieskich barwach przeciwko Legii. Po rundzie jesiennej wychowanek Rakowa dołączył do obozu czternastokrotnego mistrza Polski.

 

Na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem 1:0. Gospodarze nie mieli pomysłu na przedarcie się przez nasze zasieki obronne. W drugiej połowie ten stan rzeczy również nie ulegał zmianie, a dodatkowo w 61. minucie swoją drużynę osłabił Piotr Mosór. Za uderzenie zawodnika Czerwono-Niebieskich został odesłany do szatni przez prowadzącego to spotkanie arbitra Marka Olecha. Wydawało się, że zespół prowadzony przez trenera Władysława Stachurskiego już się nie podniesie i Raków zainkasuje 3 punkty. 

 

Tak się niestety nie stało, a Legioniści, choć osłabieni brakiem jednego zawodnika, nagle przypomnieli sobie, jak się gra w piłkę. 9 minut po czerwonej kartce dla Mosóra doprowadzili do wyrównania po serii błędów częstochowskiej defensywy. Marek Matuszek musiał wyciągać piłkę z siatki po trafieniu Marcina Mięciela. To co najgorsze nadeszło w momencie, kiedy kibice pogodzeni z remisem powoli zaczęli kierować się do wyjścia. Dwójkową akcję Ryszarda Stańka i Jacka Zielińskiego zwieńczył strzał tego drugiego, z odległości 26 metrów. Na 17 sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego Legia zapewniła sobie zwycięstwo.

 

– Przez 90 minut ambitnie walczyliśmy, by przez dwa głupie błędy bramkarza przegrać. – trener Kokott nie krył swojego niezadowolenia. W kolejnych meczach było już o wiele lepiej, ale jeszcze będzie czas o tym wspomnieć.

To jest tylko fragment artykułu – przeczytaj całość na witrynie Rakowa Częstochowa

Źródło : Raków Częstochowa

REKLAMA