Raków Częstochowa : – W nadchodzącym tygodniu chcemy zdobyć 6 punktów. Tylko to może nam przynieść górną ósemkę. Wynik meczu z ŁKS-em trochę utrudnił nam sytuację w tabeli, ale wciąż jesteśmy w grze. Cały czas wierzymy, że nasze szanse nie są stracone. Przed nami bardzo ciekawy tydzień – powiedział po zakończeniu niedzielnego meczu Rakowa z […]
Raków Częstochowa :
– W nadchodzącym tygodniu chcemy zdobyć 6 punktów. Tylko to może nam przynieść górną ósemkę. Wynik meczu z ŁKS-em trochę utrudnił nam sytuację w tabeli, ale wciąż jesteśmy w grze. Cały czas wierzymy, że nasze szanse nie są stracone. Przed nami bardzo ciekawy tydzień – powiedział po zakończeniu niedzielnego meczu Rakowa z ŁKS-em (1:1) Jarosław Jach.
W meczu 28. kolejki PKO Ekstraklasy Czerwono-Niebiescy zremisowali z ŁKS-em Łódź. Jak przebieg tego spotkania podsumował nasz obrońca?
– Myślę, że w przekroju całego meczu ŁKS zagrał bardzo dobrze w piłkę. Rozgrywali swoje akcje składnie od linii defensywnej. My natomiast kreowaliśmy sobie bardzo dużo stuprocentowych sytuacji. Szczególnie po dośrodkowaniach. Goście stali się dużo groźniejsi po zdobytej w przypadkowy sposób bramce. To właśnie wtedy zaczęli kreować sobie więcej sytuacji podbramkowych. W drugiej części spotkania nadal byli groźni, ale nie stwarzali już zbyt wielu szans. Druga połowa była mocno chaotyczna. Wynik to z tego, że ten mecz kosztował nas dużo sił, a na boisku zrobiło się zbyt dużo wolnej przestrzeni. Bez wątpienia plusem jest bramka zdobyta chwilę po wznowieniu gry. W szatni założyliśmy sobie, że do wyrównania musimy doprowadzić grając cierpliwie. Nie chcieliśmy dopuścić do tego, że ŁKS podwyższy rezultat. Na pewno boli nas nieskuteczność. Stworzyliśmy sobie mnóstwo klarownych sytuacji. Musimy nad tym popracować, bo sama gra nie była zła – powiedział Jarek.
Czy końcowy rezultat w ocenie zdobywcy wyrównującej bramki jest więc sprawiedliwy?
– Oceniam ten mecz bardziej na zasadzie niedosytu. O ile spotkanie toczone było trochę 50 na 50, o tyle wykreowane przez nas sytuacje było zdecydowanie groźniejsze. Momentami ŁKS ratował Arek Malarz, który miał dobry dzień i bez wątpienia pomógł swojej drużynie w zdobyciu tego jednego punktu. Możemy mieć pretensje tylko do siebie, że nie potrafiliśmy wykorzystać swoich szans – wytłumaczył obrońca.
Niedzielnym meczem z Łodzianami, piłkarze Rakowa rozpoczęli intensywny tydzień, w którym rozegrają jeszcze dwa spotkania – z Wisłą Kraków i Zagłębiem Lubin. Co zdaniem Jacha będzie kluczowe, by oba te mecze zakończyły się zwycięstwem naszego zespołu?
– Słowem klucz na ten tydzień będzie zdecydowanie ‚regeneracja’. W tym tygodniu nie wypracujemy już raczej niczego, co mogłoby zaskoczyć naszych przeciwników. Musimy być świetnie przygotowani w aspekcie fizycznym: dużo snu, pracy z fizjoterapeutami, a także dobre odżywianie się. To zadanie dla każdego z nas i właśnie tym możemy zdobyć przewagę. Do tego dojdą też szczegółowe analizy naszych przeciwników. Przed nami dwa trudne spotkania: z Wisłą Kraków, która mimo swojego miejsca w tabeli jest klasowym zespołem, z którym ciężko będzie się grało na wyjeździe oraz z Zagłębiem Lubin czyli jedną z lepszych ekip po wznowieniu rozgrywek. Nasze założenie się nie zmienia – chcemy zdobyć komplet punktów. Wynik meczu z ŁKS-em trochę utrudnił nam sytuację w tabli, ale bezpośrednie mecze z drużynami, które walczą z nami o górną ósemkę są na naszą korzyść. Wciąż jesteśmy w grze i cały czas wierzymy, że uda nam się zrealizować założony cel. Przed nami bardzo ciekawy tydzień. W niedzielę szykuje się jedna z ciekawszych multilig – dodał.
Bramkę wyrównującą wynik meczu nasza drużyna zadedykowała rehabilitującemu się po zerwaniu więzadeł Miłoszowi Szczepańskiemu.
– Miałem tę nieprzyjemność bycia przy Miłoszu w momencie, gdy dowiedział się o wynikach badań. Był załamany i mocno to przeżył. Wspieramy go jak tylko możemy. Przed nim bardzo trudny okres i monotonne pół roku. To będą miesiące przepełnione żmudną i nieprzyjemną pracą. Myślę, że wiara, którą możemy u niego zaszczepić na pewno bardzo mu pomoże. Wielu zawodników miało podobne problemy. Kilku z nas miało też podobne operacje i wszyscy wróciliśmy na boisko. Jesteśmy zdrowi, a piłkarsko radzimy sobie lepiej lub gorzej. To nie jest koniec świata. Miłosz musi przede wszystkim mieć świadomość tego, że to nie będzie stracone pół roku, a jego samego czeka długa kariera. Uważam, że jest w stanie się pozbierać, a po powrocie być lepszym zawodnikiem niż przed kontuzją. Właśnie tego życzymy mu jako cała drużyna i jako cały Raków. Wierzymy, że szybko wróci na boisko – zakończył Jach.
To jest tylko fragment artykułu – przeczytaj całość na witrynie Rakowa Częstochowa
Źródło : Raków Częstochowa