Raków Częstochowa : Po zakończeniu meczu z Cracovią, w którym Czerwono-Niebiescy awansowali do finału Fortuna Pucharu Polski, porozmawialiśmy z Igorem Sapałą. Zapraszamy do lektury wywiadu. Igor, przede wszystkim gratulacje. Drugi finał Pucharu Polski w historii naszego klubu stał się faktem. Zacznę od pytania, co czuliście po tej bramce, kiedy Cracovia wyrównała na 1:1. Wasza odpowiedź […]
Raków Częstochowa :
Po zakończeniu meczu z Cracovią, w którym Czerwono-Niebiescy awansowali do finału Fortuna Pucharu Polski, porozmawialiśmy z Igorem Sapałą. Zapraszamy do lektury wywiadu.
Igor, przede wszystkim gratulacje. Drugi finał Pucharu Polski w historii naszego klubu stał się faktem. Zacznę od pytania, co czuliście po tej bramce, kiedy Cracovia wyrównała na 1:1. Wasza odpowiedź była błyskawiczna i to my jesteśmy w finale.
Na pewno wiedzieliśmy, że trzeba podkręcić ten mecz, on był w naszych rękach i mieliśmy przewagę. Troszkę się cofnęliśmy, przyjęliśmy Cracovię na swojej połowie i tę bramkę straciliśmy. Ale tak jak mówię, wiedzieliśmy, że ten mecz jest w naszych rękach i że jesteśmy lepsi. Podkręciliśmy i strzeliliśmy tyle bramek, ile było trzeba.
Przyznasz, że to był bardzo twardy mecz. Cracovia postawiła trudne warunki, było dużo walki w środku pola. Pamiętamy też, jak się skończyła ta sytuacja w końcówce z udziałem Zorana Arsenicia i Filipa Piszczka. Chyba się tego spodziewaliście, bo Cracovia wychodząc bez nominalnego napastnika dała sygnał, że tu będzie dużo takiej walki w środku pola.
Na pewno, ale my takie mecze lubimy. U nas nikt walki się nie boi. Podjęliśmy rękawice i uważam, że tę walkę wygraliśmy. Do tego dołożyliśmy dużo jakości piłkarskiej i byliśmy w tym meczu zdecydowanie lepsi.
Można powiedzieć, że ten mecz po części „zamknął usta” krytykom, bo obaj nasi napastinicy, czyli Kuba Arak i Vladislavs Gutkovskis dziś z bramką. To dobry sygnał przed najbliższymi meczami ligowymi, gdzie czeka nas walka o najwyższe pozycje.
Oczywiście, że tak. Cieszę się za chłopaków, bo te bramki są im potrzebne i nie mam tu na myśli żadnych krytyków, bo to nie dla nich gramy, a dla siebie i dla naszych wiernych kibiców, którzy zawsze nas wspierają. A co do chłopaków, to to jaką pracę wykonują mimo nie strzelania bramek, to jest to na pewno mega doceniane i za to im też jesteśmy mega wdzięczni. A te bramki to na pewno jest dla nich osłoda i nagrodzenie tej ciężkiej pracy.
W finale czeka już Arka Gdynia, czyli rywal dobrze nam znany. Jak wspominasz te trzy mecze z zeszłego sezonu?
Ciężko coś powiedzieć, bo mecz meczowi nierówny. Mecze z Arką ogólnie wspominam dobrze, bo zazwyczaj wychodziliśmy zwycięsko. Ta jedna porażka na pewno gdzieś w pamięci zostanie, bo była specyficzna. Ale jedziemy, żeby wygrać. Taki był cel przed Pucharem i to się nie zmienia. Kto by nie był w finale, to musimy go pokonać i podnieśc trofeum do góry.
Na koniec jeszcze zapytam o ten maraton. Za dwa dni mecz ligowy z Lechem Poznań, z nowym trenerem. Wiemy, jak ten efekt nowej miotły często działa. Jak się zapatrujesz na to spotkanie?
Powiem tak, mamy na takim poziomie procesy regeneracyjne, że to czy gramy co dwa tygodnie, czy co dwa dni, różni się tylko tym, że mamy mniej czasu na trening. O przygotowanie i formę jestem spokojny i wiem, że każdy będzie gotowy w 100%, mimo że za nami ciężki mecz. Co do Lecha, to tak jak mówię, chcemy ten mecz wygrać i być na jak najwyższym miejscu w lidze. Gramy na dwóch frontach i na obu będziemy chcieli zając jak najwyższą lokatę.
To jest tylko fragment artykułu – przeczytaj całość na witrynie Rakowa Częstochowa
Źródło : Raków Częstochowa