Raków Częstochowa : Kapitan Rakowa podsumowuje 2020 rok. Opowiada o powrocie po kontuzji, występach Rakowa w Ekstraklasie, ale także zapowiada, że nadchodzący rok może być wyjątkowy. To był na pewno dziwny rok dla nas wszystkich. Sytuacja z korona wirusem mocno wpłynęła na nasze życia. Jak ty się odnalazłeś w nowej rzeczywistości? Andrzej Niewulis: Rzeczywiście to […]
Raków Częstochowa :
Kapitan Rakowa podsumowuje 2020 rok. Opowiada o powrocie po kontuzji, występach Rakowa w Ekstraklasie, ale także zapowiada, że nadchodzący rok może być wyjątkowy.
To był na pewno dziwny rok dla nas wszystkich. Sytuacja z korona wirusem mocno wpłynęła na nasze życia. Jak ty się odnalazłeś w nowej rzeczywistości?
Andrzej Niewulis: Rzeczywiście to był specyficzny czas. Nikt nie był w stanie przewidzieć tego co się stanie. Myślę, że ja i cały zespół poprawnie zareagowaliśmy na te zmiany. Dostosowaliśmy się bardzo dobrze. Mieliśmy dodatkowy czas na treningi, które – jak pokazują wyniki – przyniosły efekty.
A dla ciebie dodatkowo 2020 rok był tym, w którym powróciłeś do gry po bardzo ciężkiej kontuzji…
No tak. Wydawało się, że już jestem gotowy, ale okazało się, że muszę jeszcze popracować, aby wszystko było tak jak należy. Musiałem wykazać się cierpliwością, ale dostałem bardzo duże wsparcie. Mam na myśli trenera, ale także pozostałych ludzi z klubu. Ostatecznie wyszła z tego obopólna korzyść. Kiedy Tomek Petrasek wypadł, ja byłem gotowy, aby go zastąpić. Grałem wcześniej w Pucharze Polski, grałem też w lidze, więc ten proces wprowadzenia mnie do gry był przez trenera umiejętnie przeprowadzony.
Wróćmy na chwilę jeszcze do pierwszego sezonu Rakowa w Ekstraklasie. Wiadomo, że dla beniaminka utrzymanie było głównym celem, który spełniliście. Natomiast można też mówić o lekkim niedosycie.
Pewnie tak, ale to już za nami. Chcemy te doświadczenia z pierwszego sezonu wykorzystać. Widać, że wyciągnęliśmy wnioski i choćby w takim meczu z Lechem potrafiliśmy zdobyć punkt mimo tego, że z 2:0 zrobiło się 2:3. W poprzedniej kampanii było wiele spotkań, kiedy traciliśmy punkty, których nie powinniśmy oddać, jednak jak na początku powiedziałem to za nami. Tamten sezon też był inny, bo spadały trzy drużyny, więc na pewno było trudniej. Teraz skupiamy się na teraźniejszości, chcemy doświadczenia wykorzystać w obecnych rozgrywkach.
Pierwsza część obecnego sezonu za nami. Pozycja wicelidera to bardzo dobry wynik.
Spodziewałem się naszej dobry gry. Natomiast nie mogę powiedzieć, że wiedziałem, że będziemy tak wysoko. Oczywiście w każdym meczu gramy o zwycięstwo i bardzo dobre punktowanie doprowadziło nas do tego miejsca, w którym obecnie jesteśmy. Wygląda to naprawdę pozytywnie.
I to właśnie też dzięki temu, o czym mówiłeś wcześniej. Zebrane doświadczenie sprawiło, że Raków w tym sezonie nie traci punktów „rzutem na taśmę”. Potrafi utrzymać korzystny rezultat albo nawet odwrócić losy meczu na swoją korzyść.
Dokładnie. Wiadomo, że to jest sport i drużyny, które gonią wynik, często potrafią odwrócić losy meczu. Natomiast my pomni zeszłego sezonu staramy się grać mądrze i ograniczać takie straty do minimum.
Przed kontuzją jeszcze w 1. Lidze byłeś w życiowej formie. Tymczasem przytrafił się uraz i nastąpiła długa walka o powrót na boisko. Co czuje wtedy piłkarz?
Nie będę oszukiwał, że nie było chwil zwątpienia. Czasami one przychodziły same, ale chciałem je gdzieś w zarodku kasować. Takie negatywne myślenie nie pomaga. Trzeba skupić się na działaniu. Odbudować siebie krok po kroku. A jak widzimy ciężka praca przynosi teraz efekty.
Dokładnie. Wskoczyłeś do składu w momencie kontuzji Tomasa Petraska. Znamy ciebie i wiemy, że chciałbyś wywalczyć miejsce w jedenastce w sportowej rywalizacji, a nie przez uraz kolegi. Natomiast byłeś gotowy i udowodniłeś, że cały czas można na ciebie liczyć.
Cieszę się, że wskoczyłem do składu. Było to dla mnie ważne żeby zacząć regularnie grać. Oczywiście szkoda Tomka, bo wiemy ile daje drużynie. Zarówno w aspektach defensywnych i ofensywnych. Ja wychodzę z założenia, że Tomek do nas bardzo szybko wróci i trener ułoży to wszystko tak, że będziemy mogli grać razem. To przecież już się zdarzało. Będziemy dla rywali jeszcze groźniejsi w przodzie. A o obronę w ogóle się nie martwię.
Będziecie pewnie walczyć o to, kto zajmie miejsce na centralnym stoperze, a kto pół prawym, bądź pół lewym…
Zobaczymy jak będzie wyglądała nasza dyspozycja. Najważniejsze żebyśmy dobrze i ciężko pracowali. A trener to wszystko poustawia. Trzeba przyznać, że „ma nosa” do wyborów kadrowych. My się skupimy na treningach, grze i będziemy czekali jak sytuacja się rozwinie.
Wspomniałeś, że będziecie groźniejsi w ataku. Ty już swoją bramkę strzeliłeś sygnalizując rywalom, żeby nie zapominali, że gole potrafisz zdobywać.
Czuję po sobie, że potrafię być groźny w polu karnym. Gol z Jagiellonią cieszy, ale pamiętajmy, że trafiłem też z Wisłą Kraków, jednak sędzia ostatecznie nie uznał bramki. Coraz częściej dochodzę do strzeleckich sytuacji, ale ta bramka z Jagiellonią dodała mi więcej pewności siebie. Na pewno w nowej rundzie będę groźny.
Czego tobie należy życzyć w nowym roku oczywiście zdrowia, bo to oczywiste.
Nie ma o czym dyskutować. Zdrowie jest bardzo ważne, bo nigdy nie wiadomo co nam przyniesie przyszłość.
Na koniec: w 2021 roku będziemy obchodzić stulecie istnienia Rakowa. Nie chcemy od ciebie żadnych deklaracji. Po prostu zapytamy się czy ten 2021 rok będzie dla nas historyczny, nie tylko ze względu na rocznicę powstanie klubu?
Na pewno będzie historyczny. Jestem o tym przekonany! Możemy razem dokonać wielkich rzeczy. Są zespoły takie, jak Legia, które mają potencjał ludzki i finansowy większy od nas. Ale nie mają tego, co my. Piłka nożna to sport drużynowy, a my mamy zespół! Dlatego jestem pewny, że możemy zajść naprawdę wysoko.
Tego wam i sobie życzymy. Dzięki za rozmowę.
Również dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców Rakowa!
To jest tylko fragment artykułu – przeczytaj całość na witrynie Rakowa Częstochowa
Źródło : Raków Częstochowa