Raków Częstochowa : Sezon 1997/1998 dla piłkarzy Rakowa Częstochowa zakończył się spadkiem z piłkarskiej elity i jak się później okazało, wieloletnim rozbratem z Ekstraklasą. Na inaugurację sezonu częstochowianom przyszło zmierzyć się z beniaminkiem rozgrywek, Petrochemią Płock. Powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej i starcie z Rakowem rozegrane 10 sierpnia 1997 roku okazało się ogromnym magnesem przyciągającym […]
Raków Częstochowa :
Sezon 1997/1998 dla piłkarzy Rakowa Częstochowa zakończył się spadkiem z piłkarskiej elity i jak się później okazało, wieloletnim rozbratem z Ekstraklasą. Na inaugurację sezonu częstochowianom przyszło zmierzyć się z beniaminkiem rozgrywek, Petrochemią Płock.
Powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej i starcie z Rakowem rozegrane 10 sierpnia 1997 roku okazało się ogromnym magnesem przyciągającym na trybuny. Obiekt w Płocku przechodzący w tamtym czasie renowację pękał w szwach, a inauguracyjny pojedynek z zespołem spod Jasnej Góry prowadzonym wówczas przez Huberta Kostkę, oglądało z perspektywy trybun blisko 6000 kibiców, którzy nie mieli jednak powodów do radości.
Już od pierwszego gwizdka arbitra warunki na murawie dyktowali “Nafciarze”, a w kierunku bramki strzeżonej przez Marka Matuszka raz za razem sunęły groźne akcje gospodarzy. Częstochowska bramka pozostawała jednak niczym zaczarowana, a znakomite spotkanie rozegrał golkiper Rakowa, któremu w kilku sytuacjach dopisywało także szczęście. Podczas tego spotkania w szeregach częstochowskiego zespołu zadebiutowali Bogdan Pikuta, Andrzej Jasiński oraz Prince Matore, ale na pomeczowej konferencji prasowej trener Hubert Kostka pochwały skierował jedynie w kierunku czarnoskórego pomocnika rodem z Zimbabwe.
Raków ograniczył się do kontrataków, a jeden z takich wypadów zakończył się bramką. Tuż przed przerwą w polu karnym Petrochemii znalazł się Jan Spychalski, którego strzał trafił w słupek, ale po chwili futbolówka odbiła się od pleców bramkarza gospodarzy – Artura Sejuda i wturlała się do siatki.
Po zmianie stron, obraz gry nie uległ zmianie. Nadal stroną przeważającą byli gospodarze, ale między słupkami Rakowa dwoił się i troił Marek Matuszek, który do końca spotkania zdołał zachować czyste konto. Zasługi Matuszka podkreślał trener, Hubert Kostka. – Naszym szczęściem było to, że w bramce dobrze grał Matuszek, dobrze zorganizowana była nasza obrona – mówił po inauguracyjnej wygranej w Płocku.
Niestety, patrząc w przekroju całego sezonu, wygrana w Płocku była dla częstochowian jedynie miłym złego początkiem. Obie ekipy musiały zresztą przełknąć gorycz spadku z piłkarskiej elity. Sezon 1997/1998 Raków zakończył na ostatniej, osiemnastej pozycji w ligowej tabeli i opuścił I ligę. Jak się później okazało, rozbrat Czerwono-Niebieskich z grą na najwyższym szczeblu trwał… 21 lat.
To jest tylko fragment artykułu – przeczytaj całość na witrynie Rakowa Częstochowa
Źródło : Raków Częstochowa