PZPN zgodził się jeszcze poczekać na spełnienie wymogów licencyjnych przez Raków. Wczoraj współpracę z klubem zakończył główny sponsor, ale ludzie częstochowskiej piłki wciąż walczą.
Właściwie można powiedzieć, że gdyby nie Krzysztof Kołaczyk i Jerzy Brzęczek, Raków w tej chwili już by nie istniał jako zespół II-ligowy. Wychowankowie klubu, kosztem jego ratowania, nie mają chwili wytchnienia. – To, co ostatnio działo się w naszym życiu, to było istne wariactwo. Na trzy miesiące wyprowadziliśmy się z domów, aby ratować ten klub. Jesteśmy już na skraju wyczerpania – mówi Kołaczyk.
PZPN zgodził się jeszcze poczekać na spełnienie wymogów licencyjnych przez Raków. Wczoraj współpracę z klubem zakończył główny sponsor, ale ludzie częstochowskiej piłki wciąż walczą.
Właściwie można powiedzieć, że gdyby nie Krzysztof Kołaczyk i Jerzy Brzęczek, Raków w tej chwili już by nie istniał jako zespół II-ligowy. Wychowankowie klubu, kosztem jego ratowania, nie mają chwili wytchnienia. – To, co ostatnio działo się w naszym życiu, to było istne wariactwo. Na trzy miesiące wyprowadziliśmy się z domów, aby ratować ten klub. Jesteśmy już na skraju wyczerpania – mówi Kołaczyk.
– kliknij poniżej i przeczytaj cały artykuł ze "Sportu Śląskiego" :