Stracony stadion na rzecz uczelni i wielka odbudowa – burzliwa historia Skry Częstochowa
Jeszcze 10 lat temu Skra Częstochowa grała w A klasie. Za klubem burzliwy okres, gdy stracił stadion na rzecz katolickiej uczelni i tułał się po miejskich boiskach. Działacze odbudowali Skrę, która po ponad 60 latach wróciła na szczebel centralny.
Jeszcze 10 lat temu Skra Częstochowa grała w A klasie. Za klubem burzliwy okres, gdy stracił stadion na rzecz katolickiej uczelni i tułał się po miejskich boiskach. Działacze odbudowali Skrę, która po ponad 60 latach wróciła na szczebel centralny.
Częstochowa jest jednym z pięciu miast w Polsce, które w tym sezonie ma co najmniej dwie drużyny na szczeblu centralnym. W tym gronie są też Kraków, Poznań, Łódź oraz Katowice. Skra Częstochowa na powrót na tak wysoki poziom czekała ponad 60 lat. Po II wojnie światowej to właśnie ten klub był najlepszym pod Jasną Górą i to w dosłownym znaczeniu tego zwrotu. Stadion Skry mieścił się właśnie tuż obok parku jasnogórskiego.
I to właśnie od tego terenu rozpoczął się upadek Skry, która na przełomie wieków walczyła o przetrwanie. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku władze odebrały klubowi stadion. Z kolei w pierwszych latach wolnej Polski, na mocy decyzji wojewody częstochowskiego teren, na którym znajdował się obiekt Skry, został uwłaszczony i przekazany w ręce likwidatora. Jak się później okazało, nie do końca zgodnie z prawem, ale Skra musiała stoczyć długą sądową batalię o to, by uzyskać odszkodowanie.
Ostatecznie po wielu latach sąd wydał prawomocny wyrok: odszkodowanie od Skarbu Państwa za nacjonalizację terenu wynosiło blisko 8 milionów złotych. Wcześniej zasądzono ponad 15 milionów, ale sędziowie uznali, że w połowie winę za zaistniałą sytuację ponosi ówczesny zarząd Skry, który w latach 1973-1993 nie zadbał o unormowanie sytuacji prawnej obiektu. Władze klubu nie były zadowolone z wyroku, a prezes Artur Szymczyk za pośrednictwem klubowej strony mówił, że nie jest on sprawiedliwy.
Z byłego stadionu pozostał tylko wał, na którym była jedna z trybun. Teren został przekazany Akademii Polonijnej. Mieści się tam katolicka uczelnia, z którą związani byli m.in. były premier i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek czy tragicznie zmarły w katastrofie smoleńskiej Ryszard Kaczorowski, który jest patronem uczelni.
W klubie nie żyją jednak burzliwą historią. W minionym sezonie Skra miała powody do świętowania. Wygrała swoją grupę rozgrywek III ligi i po ponad 60 latach wróciła na szczebel centralny. Swoje mecze rozgrywać będzie już na nowym stadionie, przy ulicy Loretańskiej. Jest to mały obiekt, który może pomieścić około tysiąca widzów i posiada sztuczną murawę. Skrze to jednak w zupełności wystarcza. Klub żyje w cieniu Rakowa Częstochowa, choć trzeba dodać, że oba kluby rozpoczęły współpracę. W Skrze mają grać zawodnicy, którzy nie będą mieścić się w kadrze klubu walczącego o awans do ekstraklasy.
Dla Skry sam awans do II ligi jest dużym osiągnięciem. – To ogromny sukces drużyny, trenera Pawła Ściebury, który w trudnym momencie, po niespodziewanym odejściu Jakuba Dziółki, przejął drużynę. Poradził sobie, do ostatniej chwili walczyliśmy o awans i odnieśliśmy sukces. Cieszymy się, że jesteśmy dziś w tym miejscu, w którym jesteśmy. Liczę, że w nowym sezonie dostarczymy wszystkim tylu pozytywnych emocji, co w poprzednim – powiedział prezes Artur Szymczyk.
Skra w II lidze będzie prawdziwym kopciuszkiem. Rywalizować będzie z takimi piłkarskimi markami jak Ruch Chorzów, Górnik Łęczna czy Widzew Łódź. Celem będzie utrzymanie na trzecim szczeblu rozgrywek. Nie będzie to zadanie łatwe, zwłaszcza że kadra nie przeszła rewolucji. Największą stratą jest odejście do GKS-u Katowice najlepszego strzelca, Daniela Rumina. – Dostałem ofertę z wyższej ligi, ale do końca nie wiem czy będę grał, choćby dlatego decyzja o odejściu nie była łatwa – mówił wychowanek Rakowa.
– Nie mogliśmy ukarać zawodników, za to, że wywalczyli awans, stąd niewielkie zmiany – tłumaczył prezes. W dziesięć lat klub przebył drogę z A klasy do II ligi. W kadrze są jeszcze zawodnicy, którzy pamiętają grę w niższych klasach rozgrywkowych. – Najbardziej cieszy to, że zrobiliśmy ten awans zawodnikami z Częstochowy i regionu, bez jakiś wielkich nazwisk, tylko ludźmi, którzy są z tą Skrą na dobre i na złe – mówił Adrian Musiał, który w klubie jest od 2007 roku.
Pierwszy mecz w II lidze Skra rozegra 21 lipca w Radomiu, gdzie zmierzy się z miejscowym Radomiakiem. Ze względu na dostosowanie stadionu do wymogów licencyjnych cztery pierwsze spotkania częstochowianie rozegrają na wyjazdach. U siebie kibicom pokażą się w 5. kolejce, a rywalem będzie spadkowicz z I ligi – Olimpia Grudziądz.